„Oczami duszy”

 

Książka jest plonem podróży do Tybetu, podróży duchowej, w której autor opisuje swoje przeżycia, uczucia i przemyślenia. To bardzo osobisty zapis z wyprawy, pokazujący przemianę bohatera.

Rzadko możemy się spotkać z taką szczerością, wręcz spowiedzią. Ludzie lubią pokazywać siebie z dobrej strony, dobrze to widać w mediach społecznościowych, tę gorszą ukrywają skwapliwie. Autor robi dokładnie odwrotnie – przygląda się swoim słabościom, porusza bolące  tematy, o których inni woleliby zapomnieć i schować je głęboko, zwłaszcza w tak pięknym miejscu.

Autor pisze o tym w ten sposób: „Żeby pokochać siebie, musiałem najpierw być zimnym draniem. Popełniłem wiele błędów, straciłem wiele szans, doświadczyłem wielu porażek, ale z tego powstałem. Dzięki temu zrozumiałem, kim jestem. To jest moja historia. Dzisiaj jestem pyłkiem wszechświata, ale i człowiekiem świadomym kilku wymiarów, w których żyję, swojej duszy i źródła.”

Książka mówi o ważnych dla nas sprawach: o miłości, nadziei, życiu, ale również o smutku, strachu i śmierci. Mówi o wolności i niewoli umysłu, a także o duszy, o wytyczaniu własnych granic. Odpowiada na pytania, które sobie zadajesz, ale i na te, których boisz się zadać.

Czytając tę książkę poczujesz wdzięczność, że ktoś zdobył się na odwagę napisania tego, że to nie musisz być Ty, że nie musisz o swoim cieniu mówić całemu światu. Może sprawiła to święta góra Kajlas, do której udał się autor książki i której piękne zdjęcia możemy w niej podziwiać. To ważny element książki – zdjęcia wprowadzają nas w odpowiedni klimat, dzięki któremu może i do nas przemówi święta góra.

Fragmenty z książki:

Na początku jeszcze o tym nie wiedziałem, nie rozumiałem, jak ważną podróż odbyłem. Kilka tygodni życia w Tybecie sprawiło, że napisałem tam książkę. Jest ona wypadkową historii ludzi, których spotkałem w swoim życiu, własnych porażek, przemyśleń oraz podróży na około góry Kajlas.

Teraz, gdy się obnażam przed Tobą, czuję, że granice wszystkiego się rozmywają. Wstydu, niemożności, zasad, głupoty, uśmiechów, opinii. Mądrości, podziwu, niewiedzy, zafajdanego społeczeństwa, spojrzenia w oczy. Ludzie odradzają się na nowo, nie z pięknych rzeczy i wzniosłych ideałów, lecz z sytuacji dla nich najbardziej słabych, wstydliwych i takich, o których chcieliby zapomnieć. Często z popełnionych błędów. Lecz nie należy się tego wypierać, bo to jest część nas i właśnie z niej powstaliśmy. To porażki nas wzmocniły, a nie sukcesy.

U mnie było podobnie – żeby pokochać siebie, musiałem najpierw być zimnym draniem. Popełniłem wiele błędów, straciłem wiele szans, doświadczyłem wielu porażek, ale z tego powstałem. Dzięki temu zrozumiałem, kim jestem. To jest moja historia. Dzisiaj jestem pyłkiem wszechświata, ale i człowiekiem świadomym kilku wymiarów, w których żyję, swojej duszy i źródła.

Uważam, że ludzie naprawdę zostali skrzywdzeni, zdeformowani przez swoje historie, za które teraz muszą płacić. Zostali pozbawieni chęci poszerzania świadomości i możliwości próby akceptacji. Teraz, poprzez fakt utraty zdolności telepatycznych, nie są w stanie zrozumieć intencji drugiego człowieka, i to ich niszczy od środka, kierując do przepaści. Dzisiaj człowiekiem cały czas miota ignorancja, brak pokory oraz pożądanie. Nasze ego jest tak silne i zdeformowane, że krzywdzimy innych ludzi, nie zdając sobie sprawy z tego, co robimy. Ignorancja jest naszym wielkim grzechem, bo spycha nas w otchłań niewiedzy, a żądza panuje nad naszymi zmysłami.

Codziennie dokonujesz wyborów pomiędzy tym, co czujesz, a co powinieneś. To sprawia, że rośnie w Tobie frustracja i niechęć do życia, ale nie dlatego, że nie potrafisz dokonać wyboru, lecz dlatego, że oszukujesz siebie. Musisz nauczyć się żyć tak, jak czujesz, co podpowiada Ci serce. Bo to jedyny kierunek, jeśli chcesz uwolnić się od tego świata. Muszę powiedzieć to wprost. Świat dzisiaj jest morzem cierpienia, z małymi wysepkami przyjemności. Pływasz po nim i nie wiesz po co. Musisz zrozumieć, że nie jesteś tu na świecie, bo coś Ci się należy. Jesteś tu z jednego powodu – nauczyć się wybaczać, być wrażliwym i nauczyć się być współczującym. To jest prawdziwy cel Twego życia. Wielu ludzi uważa, że naszym celem jest zdobywanie, gromadzenie. To jest największe kłamstwo tego świata. Ludzkość tworzy historię, nadpisując ją ciągle, wywołując nowe zdarzenia, z których konsekwencjami potem będzie żyła. Ucząc się akceptacji i pokory, doświadczysz celu życia, który jest kluczem do nowego świata.

Wracając do książki – wiesz, gdy teraz chcę Ci opowiedzieć, o czym ona będzie, to okazuje się, że nie będzie to jeden temat, lecz kilka ze sobą połączonych. Tak, jak my ludzie żyjemy w kilku wymiarach jednocześnie, tak i ta książka będzie zróżnicowana. Jest ona również wynikiem pytań ludzi, z którymi rozmawiałem.

Książka składa się z kilku obszarów, z takich, które zapewne lubisz – czyli jest o miłości, nadziei, życiu, ale również o smutku, strachu i śmierci.

Nie wiem, czy ktoś kiedykolwiek Ci mówił, że żyjąc tu na ziemi nie jesteś w pełni wolny. Jesteś niewolnikiem własnego umysłu i ciała. Sam wyznaczasz sobie granicę, na której później stoisz.

Pierwszym ograniczeniem jest Twoje ciało. Ciało, które żyje i żywi się innym życiem roślin, zwierząt, ptaków, a z czasem inne życie będzie się nim żywić. Zanim skończysz czytać to zdanie, umrze i odnowi się już 50 milionów komórek w Twoim ciele. Nie jesteś tego świadomy. Teraz, to, co widzisz jako widmo widzialne, jest ułamkiem w stosunku do widma elektromagnetycznego, to samo jest z tym, co słyszysz, czujesz itd. Jesteś ograniczony, ponieważ nie byłbyś w stanie odbierać informacji zwrotnych, które wysyłasz Ty i Twoja dusza. Twoja świadomość, percepcja też jest znikoma, nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się dzieje wokół. Tak samo jest ze snem, każdy z nas śpi w nocy, często coś się komuś śni. Ale nie każdy o tym pamięta lub potrafi to zinterpretować. Podobnie jest u innych ludzi, u mnie też. Możemy to dopiero zmienić, gdy pojawi się nasza intencja.

Drugim ograniczeniem jest zapis Twoich żywotów, zapisanych w duszy. Teraz Twoje uczynki i emocje są zapisywane w ciele, a częściowo w świadomości. Gdy umrzesz, Twoja świadomość trafi do zbioru innych, wcześniejszych Twoich świadomości, które znajdują się w Twojej duszy. Takie aspekty jak akceptacja, pokora, wybaczenie, smutek, cierpliwość, strach, śmierć są kluczowe, dlatego na nich się głównie skupiłem. Bo, gdy sobie z nimi poradzisz, to pozostałe rzeczy, już bez Twego udziału, same się wyrównają.

Zobacz, tyle wiesz na różne tematy. W szkole uczyłeś się dat historii, poznawałeś geografię, ortografię na polskim, zapewne nawet umiesz wyliczyć sinus kąta 30, potrafisz zrozumieć, jak ważne są pieniądze w życiu, ale czy coś wiesz o śmierci? Czy nie przeraża Cię fakt, że właściwie nikt o niej nie mówi. Jak masz się do niej przygotować, fizycznie, psychicznie, duchowo? Jak mają zachować się najbliżsi, jak to przeżywać i co ona oznacza dla każdego z nas? Każdy udaje, że to go nie dotyczy. Ludzie sobie przypominają o niej, kiedy są chorzy lub są na czyimś pogrzebie. Ale świat jest ponad to, udaje, że jej nie ma, mimo że śmierć jest najpewniejszą rzeczą, która nastąpi.

Idźmy dalej, a co z duszą? Możesz powiedzieć o niej parę zdań, czym jest, skąd pochodzi? Czy w ogóle masz w sobie duszę? Spróbuj sobie uzmysłowić, czemu tak mało o niej wiesz. Czy potrafisz powiedzieć o niej cokolwiek? Tak szczerze.

Ludzie zazwyczaj o niej nie mówią z dwóch powodów. Pierwszym jest to, że dużo ludzi… śpi i nie zdaje z tego sprawy. Drugim jest to, że ktoś, kto już pozna, że jednak istnieje dusza, to nie może jej w pełni uchwycić. Z prostej przyczyny. Tak jak żaba w stawie nie pojmie oceanu, tak my nie opiszemy duszy, ale możemy jej doświadczyć – niczym dzban, który może przelać dużo wody. Dlatego ważne jest, by być otwartym, iść ku nowemu. Poznawać nowych ludzi, być w nowych sytuacjach, podróżować, zmieniać miejsca, czytać książki, chodzić na spacery itd. Wiesz, o czym mówię, o otwartości i zmianach. Chodzi o to, żeby wyrobić w sobie ciągłą zmianę, żeby być jak ten dzban, bo tylko w ten sposób będziesz mógł opisać siebie i swoją duszę. Dlatego gotowość na zmianę jest ważniejsza niż sam dzban. I nie jego wielkość ani wiek może świadczyć o jego przydatności, ale ilość przelanej wody. Mam tu na myśli Twoje doświadczenie.

Jeśli Ci powiem, że są inne wymiary, to stwierdzisz, że bzdury gadam, a gdy będę o tym pisał, to powiesz, że się naćpałem. Jak napiszę, że widziałem źródło, to spytasz, co ja mogę wiedzieć, a gdy opiszę, jak wygląda, to mnie wyśmiejesz. Ja wszystko rozumiem i nie oczekuję od Ciebie nawet wiary w to, że inne wymiary istnieją, bo nie musisz mi wierzyć. Żeby mi uwierzyć, najpierw musiałbyś mieć opis tych wymiarów, a później dysponować kryterium potwierdzającym, że jest prawdziwy. Dzisiaj nie masz takiego kryterium i nie znajdziesz go na zewnątrz świata, dlatego w książce ograniczę się do minimum na temat innych wymiarów i światów.

Kolejnym i nie wiem, czy nie najważniejszym, powodem, dla którego zdecydowałem się napisać tę książkę, jest informacja specjalnie dla Ciebie. Możesz się uśmiechnąć, możesz machnąć ręką, ale wolę, żebyś mnie dzisiaj wyśmiał, niż miałbym nie powiedzieć Ci tego, co widzę i czuję, a dotyczy to Ciebie i mnie. Zastanówmy się, co się dzieje z ludźmi i ze światem? Co będzie dalej? Bo chodzi o nowy świat, który jest (tworzy się). Zmiana, która następuje, nie będzie przejawem jakieś szybkiej i głośnej przemiany. Odbędzie się poza wzrokiem innych ludzi, tuż przed (po) śmiercią. Rozdzielenie światów nie nastąpi widowiskowo, nie będzie to spektakularne. Przeciwnie, dokona się cicho, gdzie już nikogo nie będzie oprócz Ciebie i Twojej duszy.

Światy się rozdzielają. Świat, w którym żyjesz i się odradzałeś, dalej pozostaje, lecz jest (powstaje)  nowy świat i tam jest możliwość przejścia. Ludzie różnie to nazywają – 5D, Shambala, nową ziemią, królestwem niebieskim. Stary świat, on dalej jest i pozostanie, tylko ludzie z empatią, z sercem będą odradzać się już w nowym świecie, a nie w starym.  Oczywiście ludzie, którzy tu zostaną, kiedy się ponownie odrodzą, też będą mieli taką szansę przejść później do tego (nowego) świata, ale jego tło może być już inne. Ziemia może inaczej traktować tych ludzi, może już nie rezonować ze wszystkimi tak samo. Dużo ludzi, którzy tu zostaną, bardziej, mocniej i wnikliwiej będą powtarzać rzeczy niezrozumiałe dla siebie i będą doświadczać zapisu niewyrównanego zdarzenia.

Przyszedł czas, żeby tworzyć coś nowego, a nie utrzymywać to, co stare. Cóż znaczy to, co przeżyliśmy, w porównaniu z tym, co jest przed nami?

Maciej Wiszniewski

 

Opinia Justyny Steczkowskiej – kliknij na link

 

 

https://otoksiazka.com/index.php/2019/05/15/maciej-wiszniewski/