Kim jestem?
Jestem tym, co bije w mojej piersi.
Jestem duszą zaklętą w każdym słowie.
Myślą, która układa się w mojej głowie każdego dnia.
Jestem uśmiechem, który maluje się na mojej twarzy,
błyskiem w oku i każdą łzą wylaną nocą do poduszki.
Sumą moich doświadczeń, błędów, win, wzlotów i upadków.
Każdą przeżywaną emocją.
Jestem też tymi wszystkimi miejscami, do których dostęp mają tylko nieliczni.
Raz centrum uwagi, a raz samotną wyspą.
.
.
.
Wybrane fragmenty z książki:
Wiem, że nie pasuję do dzisiejszego świata, do dzisiejszych czasów.
Wiem, że to nie moja epoka i nie moje wartości.
Wiem…
Ale idę z uśmiechem i wdzięcznością, bo skoro tu jestem to w jakimś celu.
Bo skoro tu jestem to chcę dany mi czas wykorzystać jak najpiękniej i pozostawić po sobie jak najwięcej.
…
Tak … Jestem w związku choć to trudna miłość.
Ono jest silne, często pozbawione skrupułów, brutalne a ja delikatna i wrażliwa.
Ono nie raz potrafi rzucić na kolana, uderzyć w twarz, sypnąć piachem w
oczy, a ja mimo że w kącie czasami łzę uronię to i tak je kocham.
Ono jest moim nauczycielem, ale i ja mu pokazuję, że można inaczej.
Ono często próbuje narzucić mi swoje zdanie, ale i ja nie pozostaję mu dłużna i nie pozwalam mu robić wszystkiego na co tylko ma ochotę.
Jesteśmy jak ogień i woda.
Jak Alfa i Omega.
Kłócimy się i godzimy … Bijemy i przytulamy … Płaczemy i uśmiechamy.
Ale nade wszystko je kocham.
Kocham i dopieszczam w każdym szczególe bo mam tylko jedno
… ŻYCIE …
…
Życie ma być wędrówką po górach i równinach.
Ma być wesołym miasteczkiem, gdzie szara codzienność będzie jak wolno podjeżdżająca pod górę kolejka, która za moment z impetem ruszy w dół zapierając dech w piersiach.
Ma być „diabelskim młynem”, który nieźle zakręci w głowie.
Ma mieć zapach i smak.
Ma w nim być czas na wszystko.
Na śmiech, na łzy, porywy serca i jego spokoje, wodospady emocji i bezpieczne ramiona.
Ma budzić dźwiękami przygody i utulać do snu ramionami kochanej osoby.
Ma być tańcem przy latynoskiej muzyce – nie ucieczką.
Trzeba wierzyć … W cokolwiek, ale trzeba, bo wiara obok nadziei dodaje nam sił.
I kiedy jest źle zamykam oczy i powtarzam, że to jeszcze nie teraz, jeszcze nie mój czas, jeszcze tak wiele przede mną …
Do odkrycia, do przeżycia, do przekazania.
Wierzę, że ktoś tam u góry mnie słucha i musi mnie kochać, bo wciąż jeszcze dostaję kredyt … Na życie.
…
Wciąż uczę się latać. Balansować na granicy świata rzeczywistego i świata marzeń.
Zarówno jeden jak i drugi są mi potrzebne, bo w pierwszym muszę żyć, z drugiego czerpać do tego życia siły.
Wciąż uczę się latać. W taki sposób, by zachować między nimi odpowiednie proporcje, by nie wpaść w pułapkę żadnego z nich.
Nie ocknąć się ze świadomością, że moje skrzydła są zbyt słabe na powroty.